sobota, 19 września 2015

Rozdział 4

Budzisz się słysząc huk. Podnosisz się, a obok na ziemi leży Twój niewydarzony współlokator. Biegniesz do kuchni, zabierasz przykrywki od garnków i wracasz. Zaczynasz mimo siebie uderzać.
-Wyłącz to. Przycisz. Zrób coś żeby nie było tak głośno.- jęczy leżąc na ziemi.
-Dzień dobry, Matt- krzyczysz najgłośniej jak potrafisz.
-Evo, błagam chociaż raz się zlituj.
-Wybacz ale litości nie mam wpisanej w dowód.- mierzy Cię ostrym spojrzeniem. Wstaje i z wielkim trudem idzie do łazienki. Śmiejesz się z niego. Patrzysz na zegarek. O kurwa. Masz pół godziny do rozpoczęcia zajęć. Biegniesz do łazienki.
-Anderson! Otwieraj te drzwi!!!- krzyczysz i uderzasz rękami w drzwi.
-Wiesz chyba przez tego kaca pogorszył mi się słuch i nie wiem co mówiłaś.
-Anderson błagam. Spóźnię się.
-Kto się śmieje, ten się śmieje ostatni.- słyszysz cichy śmiech za drzwiami.
-Dupek.
-Księżniczko złość piękności szkodzi.
-To ty musisz się złościć przez całe życie.
-Daniels przeginasz w tej chwili.
-Przepraszam?
-Pamiętaj, że jestem starszy.- mówi po czym wychodzi z toalety.
-Dziękuję staruszku- uśmiechasz się i znikasz za drzwiami.

-Siema!- mówisz i całujesz przyjaciółkę w policzek.
-Hej, mała. Co tak późno?
-Anderson zajął mi łazienkę i myślał, że jest zabawny.
-Ciekawe życie z nim masz.
-Taa bardzo. A tak w ogóle to dlaczego nie masz kaca?
-Bo nie piłam wczoraj dużo. Umiem się kontrolować. - widzisz na jej twarzy uśmieszek.
-O matko! Jak mogłam tego nie zauważyć?! Poznałaś kogoś!!
-Nieee no co ty.
-Agatho Thompson znam Cię całe moje pojebane życie i wiem kiedy ktoś Ci się podoba.
-No dobra no. No to wczoraj poznałam Maxa Holta. On jest po prostu cudowny.- zaczęła opowiadać i skończyła dopiero wtedy gdy zajęłyśmy swoje miejsca na sali.

-Witaj księżniczko. Jak zajęcia?- pyta Anderson gdy wchodzisz do mieszkania.
-Anderson chyba musiałam Cię walnąć tymi pokrywkami bo coś z Tobą nie tak.
-Nie pochlebiaj sobie. Nie potrafiłabyś kogoś uderzyć. Jesteś za delikatna.- podchodzisz i bijesz go z całej siły w ramię.- Auć! za co to?
- Naprawdę jesteś taki głupi czy tylko udajesz?
-Jeśli powiem, że udaję to przyznasz, że jestem świetnym aktorem prawda?- nie odpowiadasz tylko głośno się śmiejesz. Reszta popołudnia mija w mniej więcej taki sam sposób. Dokuczacie sobie, droczycie się i śmiejecie.

-Ekipa remontowa zaczęła pracę dopiero dzisiaj ponieważ żadna nie miała wolnych terminów wcześniej. No cudownie
-Eva nie panikuj, przecież dobrze Ci się mieszka z panem wytatuowanym.- mówi Agatha gdy rozmawiacie wieczorem przez telefon.
-Taaa genialnie.
-Eva gdzie jest chleb?- słyszysz krzyki Adersona w kuchni.
-Widzę, że on sobie nie może bez Ciebie poradzić. - śmieje się Twoja przyjaciółka.
-Ehh dorosłe dziecko. Idę mu pomóc bo zaraz się rozpłacze. Buźka.
-Buźka. Eva?
-Tak
-Nie uzależnij się od niego.
-O to się nie musisz martwić.- mówisz po czym się rozłączasz.
-Już biegnę z pomocą.- krzyczysz  i kierujesz się w stronę  kuchni.
-Nie wiem co bym bez Ciebie zrobił.
-Nie jadłbyś chleba.- mówisz i odsuwasz szufladę z pieczywem.
Jest kolejny rozdział :D Mamy nadzieję, że wam się spodoba :D Buziaki :*

7 komentarzy: