wtorek, 18 sierpnia 2015

Rozdział 1

-Ja chcę już weekend i jakąś super mega imprezę po której nie będę w stanie funkcjonować przez kilka dni.
-Agatha proszę Cię, życie nie kręci się wokół imprez, a po drugie nie zdobędziesz dyplomu za samo imprezowanie- sprowadziłaś swoją przyjaciółkę na ziemię.
-Oj Eva jak ty się wszystkiego czepiasz. Chodźmy do Ciebie i coś zjedzmy.
-Pewnie. Pozwalam Ci na pustoszenie mojej lodówki. W końcu mam ich w domu kilka więc jedna pusta nie zaszkodzi- prychasz, a Agatha przewraca oczami.

Wchodzicie do twojego mieszkania. Doznajesz szoku.
-O kurwa- mówicie jednocześnie.
-Wiesz chyba ktoś Ci zalał całe mieszkanie- mówi Twoja przyjaciółka.
-Serio? A ja myślałam, że przywieźli nowe meble.
-Ha ha ha.
-Muszę zadzwonić do właściciela- mówisz po czym bierzesz telefon i wybierasz numer.

Po pół godzinie czekania ktoś w końcu raczył się zjawić.
-Przepraszam za spóźnienie ale straszne korki są- mówi właściciel, a za nim stoi wysoki mężczyzna.
-Nic się nie stało. Nie ma się czym przejmować. Przecież to tylko zalane mieszkanie.- prychasz, a Agatha trąca Cię łokciem.
-Uspokój się
-Jak mam się do ciężkiej cholery uspokoić jak całe moje mieszkanie jest kurwa zalane?! Może mi ktoś wyjaśnić?!- krzyczysz tak, że zapewne słyszy Cię cały blok ale nie obchodzi Cię to.
-Załatwię dla pani ekipę remontową i pokryje wszystkie koszty.- odzywa się facet z tyłu.
-Dzięki tylko powiedz mi może gdzie mam mieszkać. Tu? Na korytarzu? Jak sobie to wyobrażasz?
-Eva chodź na moment, musimy pogadać w cztery oczy.- odzywa się Agatha i ciągnie Cię za ramię kilka kroków od nich.
-Wiesz kto to jest?
-Nie i gówno mnie to obchodzi.
-To jest Matt Anderson.
-O kurwa
-Dzięki za podsumowanie, Evo- słyszysz głos mężczyzny. Odwracasz się i widzisz jego.
-Ależ nie ma za co.- mówisz po czym wymijasz go i kierujesz się w stronę właściciela.- Dostanę mieszkanie zastępcze?
-Nie sądzę bym dał rady je załatwić dla pani.
-No cudownie.
-Przyjęłabym Cię ale mam małe mieszkanie. Wybacz, mała.
-Agatha, spokojnie. Zadzwonię do ciotki i coś wymyślimy. A i Matt sama sobie opłacę remont.
-Matt?- patrzy na Ciebie, chyba zdziwiony dźwiękiem swojego imienia.
-Tak masz na imię jakbyś zapomniał. Dobra idę się spakować. Agatha idziesz ze mną, a pan- wskazujesz na właściciela- niech myśli co zrobić.

Spakowałaś 5 walizek i wychodzisz z mieszkania.
-Może mi pan wyjaśnić jakim cudem to się stało, że cały mój dom jest zalany.
-To moja wina, zapomniałem pozakręcać kurków i wszystko się przelało przez Twój sufit, sorry.
-Aha no super. A Twoje mieszkanie jest całe tak?
-Wystarczyło tylko pozmywać i trochę posprzątać, i było ok.- wzruszył ramionami i spuścił wzrok.
-Naprawdę proszę pani ja nie mam zielonego pojęcia jak to się stało, nigdy z czymś takim nie miałem do czynienia. Jak coś przemakało to tylko nieznacznie.
-Nawet pan nie wie ile dla mnie znaczy to pociesznie.- mówisz z sarkazmem w głosie, który poniekąd jest bardzo wyczuwalny.
-Zamieszkasz ze mną.- odzywa się siatkarz.
-Że co?!- mówicie wszyscy zdziwieni patrząc na faceta.
-Ja narobiłem szkody, więc zamieszkasz u mnie dopóki nie wyremontują Twojego mieszkania.
-Zgódź się- mówi Ci do ucha Agatha.
-No dobra. Prowadź.- widzisz jak zabiera kilka Twoich walizek i idzie w stronę windy. No zajebiście. Gorzej już być nie może.... Jedynym plusem jest to, że masz teraz wystarczający argument by wyremontować mieszkanie.


Oto pierwszy rozdział. Mamy nadzieję, że się Wam podoba spodoba. Buziaki :*

5 komentarzy: