sobota, 14 listopada 2015

Rozdział 11

-Nie możesz zapomnieć o tym, że to my jesteśmy twoimi rodzicami i tylko nas masz się słuchać , zrozumiano?!-krzyczy twoja matka i uderza cię w policzek. Nie odzywasz się. Nie masz zamiaru z nią rozmawiać.-Słyszysz mała dziwko co do ciebie mowie?!-pyta jeszcze raz i otrzymujesz kolejny cios w policzek.- Ostatni raz cie pytam czy rozumiesz? -Tak.-odpowiadasz ze łzami w oczach. Nie chcesz się przy niej rozpłakać bo możesz dostać lanie, a to ostatnie czego chcesz. -Dobrze to w takim razie my jedziemy z tata na zakupy, a ty tu siedź i nie odbieraj od nikogo telefonów ani nigdzie nie wychodź. -bierze torebkę i wychodzi, a ty wtedy zaczynasz płakać. Po godzinie dzwoni twój telefon. To ciocia. Postanawiasz odebrać mimo zakazów matki. -Cześć ciociu. Wszystko w porządku? -Kochanie twoi rodzice mieli wypadek-mówi przez łzy, a ty nie wiesz czego masz się spodziewać.-Zginęli na miejscu.... Chcesz płakać ale nie potrafisz, chcesz krzyczeć ale nie możesz otworzyć ust. Nie wiesz gdzie jesteś ani dlaczego nie możesz nic zrobić. Starasz się podnieść powieki ale nie dajesz rady. To zbyt trudne. Po raz kolejny zasypiasz o ile w ogóle się obudziłaś... -Kochanie, proszę obudź się. Nie mogę cie stracić. Za bardzo cie kocham. Błagam nie rób mi tego-słyszysz czyjś szept, który zamienia się w płacz. -Może pan na chwile wyjść? Chciałbym sprawdzić stan pacjentki? -mówi wysoki głos i później słychać trzask zamykanych drzwi.-Jak się masz? Potrafisz otworzyć oczy?-chcesz dać mu jakiś znak dlatego z całych sil starasz się potrząsać głowa na nie ale nie daje to żadnych efektów. Mężczyzna wzdycha. - Moja droga błagam cie, walcz. Nie potrafię spojrzeć tym ludziom na korytarzu w oczy i powiedzieć im to samo po raz 21. To już 3 tygodnie. Daj chociaż jakaś namiastkę tego, ze ci się polepsza .- wzdycha po raz kolejny i wychodzi.

-Ty idiotko. Nie rób mi tego. Gdzie ja znajdę druga taka przyjaciółkę jak ty?-ktoś chwyta cie za rękę- A po drugie komuś należą się wyjaśnienia i to spore, więc rusz dupę i się w końcu obudź.-poznajesz ten głos. Agatha. Tylko ona mogłaby ci coś takiego powiedzieć. -Obudziła się?-pyta inny głos. -Niestety nie. Miejmy chociaż nadzieję, ze nas słyszy i w końcu nas posłucha.- drzwi się chyba otwierają, a później już nie słyszysz żadnych głosów. Tak bardzo chcesz ich posłuchać ale twój organizm ci w tym nie pomaga. Nie pamiętasz dlaczego tu jesteś. Nawet nie wiesz co to za miejsce. Jedyne co jest pewne to to, ze jesteś w śpiączce... Oślepia cie blask lampy. Przez chwile masz białe plamy przed oczami ale później obraz się wyostrza. Wszędzie są białe ściany. Rozglądasz się po sali i zdajesz sobie sprawę z tego, ze jesteś w szpitalu. W końcu się obudziłaś. Masz ochotę krzyczeć z radości. Wciągasz głęboko powietrze i czujesz przeszywający ból w klatce piersiowej. Masz problem z oddychaniem. Starasz się opanować ale jest coraz gorzej. Po chwili do sali wbiega najprawdopodobniej twój lekarz. -Kochanie,  wszystko jest w porządku. Proszę cie uspokój oddech to będzie ci łatwiej. 10 oddechów. Spokojnie. Wszystko jest dobrze- uspokaja się doktor. -Ccco...sssie...stało?-pytasz z lekka chrypka z głosie. -Na dokładne wyjaśnienia jest chyba trochę za wcześnie dlatego nie myśl o tym teraz. Myśl o sobie przecież w końcu się obudziłaś-mówi rozweselony i notuje coś w notesie. Gdy kończy pisać zamyka go i wychodzi. Jednak wraca i zadaje ci pytanie: -Ktoś chciałby się z tobą zobaczyć. Może wejść? -Tak-odpowiadasz tym razem pewniej, a twoim oczom ukazuje się osoba, która kochasz chyba najbardziej na świecie.

Wybaczcie, że tak długo nie było rozdziału ale nie miałam dostępu do internetu :(

2 komentarze:

  1. Boski <3
    Czemu w takim momencie?!
    Czekam z niecierpliwością na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Przez przypadek tu wpadłam i przepadłam! Genialne! Mam nadzieję, że wszystko się ułoży u Evy i Matta!

    Przy okazji zapraszam do mnie na historię Emilii :D http://esclavo-de-sus-besos.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń