wtorek, 3 listopada 2015

Rozdział 10


*Trzy dni później
Dzisiaj nareszcie wraca Matt.  Tak strasznie nie możesz się go doczekać, że aż zaczynasz sprzątać. Nagle rozbrzmiewa dzwonek twojego telefonu. Myślisz, ze to twój chłopak i szybko odbierasz. Jednak natychmiast się rozczarowujesz.
-Dzień dobry, pani Evo. Chciałbym poinformować, ze prace nad pani mieszkaniem dobiegły końca. Nie widać żadnych śladów po zalaniu oraz są zastosowane wszystkie pani prośby dotyczące wyglądu jakie otrzymaliśmy.-mówi właściciel twojego mieszkania,  strasznie uradowany tymi informacjami.
-Bardzo mnie to cieszy. Kiedy  będę mogła odebrać klucze?
-Najwcześniej jutro rano.
-Dziękuję i do zobaczenia. -rozłączasz się i rzucasz telefon na sofę.
Zastanawiasz się co jeszcze możesz zrobić. Mieszkanie aż lśni, wiec może trzeba zająć się kolacja? Przeglądasz zapasy w lodowce aż rozlega się dzwonek do drzwi. Biegniesz otworzyć, a twoim oczom ukazuje się długonoga blondynka.
-Dzień dobry. W czym mogę pomoc?-pytasz najgrzeczniej jak potrafisz chociaż masz wielka ochotę zamknąć jej drzwi przed nosem, ponieważ masz ciekawsze rzeczy do roboty.
-Czy tu mieszka Matt Anderson ?
-Tak, mieszka tu. A pani to...?-pytasz dziewczynę, która poprawia sobie włosy i zagląda do mieszkania. Wygląda idiotycznie, wiec poprawianie włosów i tak nic jej nie da....
-Przepraszam, zapomniałam!-krzyczy tak jakbym nie stała jakieś pól metra od niej.- Jestem Holly, dziewczyna Matt'a.-wyciąga do ciebie rękę ale ty ja odtrącasz. -Ty zapewne jesteś jego siostra. Jeszcze nie przedstawił mi nikogo z rodziny- kontynuuje, a ty masz ochotę dać jej w pysk.
-Tak właśnie. Jestem jego siostra. Wejdź  rozgość się.-zapraszasz ja do środka, sama nie wiedząc dlaczego. Jednak zanim zdążysz zamknąć drzwi ktoś zamyka cie w swoich ramionach i całuje we włosy.
-Cześć, Księżniczko. Tęskniłem. -mówi twój... W tej chwili nie masz pojęcia kim on dla ciebie jest.
-Chyba sobie mnie z kimś pomyliłeś- Matt unosi brew czekając na wyjaśnienie.- Twoja dziewczyna właśnie tu przyjechała by się z Tobą  spotkać. Idź i się przywitaj.
-O czym ty do cholery mówisz?
-Wejdź i sam zobacz. -robi kilka kroków do przodu i zagląda do salonu ale tak by dziewczyna go nie zobaczyła.  Wciąga głośno powietrze.
-To jest jakaś pieprzona pomyłka!
-Czyli nie znasz jej?-dociekasz.
-Znam. Chodziłem z nią kilka lat temu ale ja zostawiłem. Nie miałem pojęcia, że nie zrozumie co znaczy:to koniec.
-Patrząc na nią sadzę, ze ona nie wie nawet co znaczy książka.
-Przestań. -warczy Matt
-Wiesz co skoro to twoja dziewczyna i ja tak bronisz to proszę idź do salonu i się z nią zabawiaj.
-Eva, przestań. Wcale, jej nie bronie. Nie miałem z nią kontaktu od kilku lat. Ty jesteś moją dziewczyna i tylko ty. Rozumiesz?-łapie twoja twarz w dłonie i patrzy ci głęboko w oczy.
-Matt ja...ja  nie mogę. Skąd mam wiedzieć, że ona nie mówi prawdy? Nie pozwalałam Ci się ze sobą kochać, więc może ona zapełniła ta lukę w naszym związku? A może my tak naprawdę nigdy nie byliśmy w związku?
-Eva,  co ty wygadujesz?! Ja ci ufam , więc ty też powinnaś.
-Ja nie ufam nikomu... Od zawsze.... Nawet samej sobie.-odpychasz go, zakładasz buty, ubierasz bluzę oraz bierzesz telefon razem ze słuchawkami i wychodzisz
-Eva! Stój! Kochanie, zaczekaj!!!-krzyczy lecz ty z płaczem wsiadasz do windy,  a ostatnie co widzisz to blondynkę, która uwiesza się na szyi, twojego już chyba byłego chłopaka....
-Ja pierdole.... Eva, dlaczego nie wyjaśniłaś sobie z nim wszystkiego tylko wybiegłaś stamtąd jak głupia?-wydziera się do słuchawki Agatha.
-Ja...ja.. Ja sama nie wiem. Spanikowałam. Nigdy nie darzyłam nikogo tak silnymi uczuciami i chyba po prostu znalazłam powód żeby jak zwykle uciec od wszystkiego-żalisz się swojej przyjaciółce.
-Kochanie, wiem, że twoi rodzice nie bardzo pomogli ci w tym żebyś nie bała się uczuć ani wszystkiego z tym związanego  ale zrozum, on Cię  kocha i to wszystko to jedno wielkie popieprzone nieporozumienie.
-Chyba masz rację. Muszę tam wrócić.-mówisz stanowczo i wycierasz chusteczka policzki.
-Moja dziewczyna. Leć tam i walcz. 
- Nie pozwolę żeby dziewczyna o imieniu Holly zniszczyła mi życie
-Hahah no właśnie. A tak w ogóle to jak można mieć tak na imię?-wybuchasz śmiechem na jej słowa, po czym żegnasz się i rozłączasz.
Włączasz głośno muzykę w słuchawkach i starasz się wrócić do domu. Tak naprawdę nie masz pojęcia gdzie jesteś. Żaden budynek, żaden znak nie jest ci znajomy. Widzisz grupę facetów w czarnych kapturach kierujących się w twoja stronę. Zaczynasz iść szybciej. Jednak po chwili czujesz jak ktoś chwyta Cię za łokieć i przyszpila do muru. Jeden z facetów zabiera twój telefon i słuchawki.
-No no, widzę, że księżniczka się z kimś pokłóciła bo ma tyle nieodebranych połączeń, ze aż brak mi palców u rąk by je policzyć.
-Zostaw mnie!-krzyczysz próbując się wyrwać lecz kolejny z grupy wymierza ci cios w policzek. Czujesz pieczenie i jak coś spływa po twoim policzku. To pewnie krew pomieszana ze łzami.  Uderzył cie w policzek na którym znajdowała się szrama...
-Księżniczko nie rzucaj się tak. Ładnym paniom takie zachowanie nie przystoi. - jeden z kolesi cie w końcu puszcza i upadasz na ziemie.
-Dajcie mi spokój albo zadzwonię po policje!!-krzyczysz i ostatnie co pamiętasz to kopniak w brzuch.....


Powoli zbliżamy się do końca :(

3 komentarze:

  1. Ej zaraz jak do końca?!
    Matt musi ją uratować! Oni muszą być razem! A ta Holly niech się pieprzy!

    OdpowiedzUsuń